Kreta z reportaży Thomasa Orchowskiego ma zapach potu, kawy i papierosów. Po wąskich uliczkach Chanii błąkają się dzikie koty. Chłopcy całymi dniami kopią piłkę wśród tumanów kurzu, a starzy mężczyźni przesiadują w kawiarniach i grają w karty, popijając tsikudiję.
Przed uważnym podróżnikiem Kreta odsłania jednak inne, mniej romantyczne oblicze. Siga siga, greckie niespieszne życie, toczy tu nierówną walkę z masową turystyką. W malowniczych górskich wioskach kwitnie handel bronią i narkotykami. Krwawe wendety są niemal równie częste jak trzęsienia ziemi, do których wszyscy tu przywykli.
Thomas Orchowski sprawnie łączy opowieść o współczesnej Krecie z burzliwą historią wyspy, którą ukształtowały wpływy wielkich imperiów i kultur: minojskiej, bizantyjskiej czy osmańskiej. To książka o miejscu, w którym czas się zatrzymał. Na dobre i na złe.
Thomas Orchowski (ur. 1992) – dziennikarz radia TOK FM specjalizujący się w tematyce zagranicznej. Publikował m.in. w „Gazecie Wyborczej”, „Polityce” i „Tygodniku Powszechnym”. Autor książek reporterskich "Wyspa trzech ojczyzn. Reportaż z podzielonego Cypru" i "Rzeź na Tarlabaşi. Opowieść o nowej Turcji". Absolwent Polskiej Szkoły Reportażu.
Idzie się czegoś o Krecie dowiedzieć z tej książki, ale autor skupia się przede wszystkim na problemie toksycznej męskości na wyspie, wszystko inne jest raczej tłem :// Przejawy tej toksycznej męskości są tu opisywane dosyć skrupulatnie, dostajemy bardzo dużo historii o przemocy domowej, nielegalnym używaniu broni, latami planowanej zemście, uzależnieniach etc. Nie dowiadujemy się jednak za bardzo skąd się ten problem tak naprawdę bierze i co jest takie bardzo wyjątkowe w toksycznej męskości na Krecie (dlaczego trzeba było pojechać aż tam, żeby opisać bądź co bądź dość uniwersalny problem?)
Jest niestety dość sporo fragmentów, które zostały napisane mocno kańciasto - pojawia się dziwna składnia albo dziwne przeskoki różnych rejestrów, co jakiś czas wpada jakieś słowo, które niezbyt pasuje, ale ma sprawiać wrażenie, że jest bardziej elokwentnie. Miało też być artystycznie i poruszająco, więc dostaliśmy fragmenty o życiu osobistym autora, które nie były jakoś kompozycyjnie konieczne.
Widać, że autor zrobił wielki research, dotarł do wielu ciekawych osób, miejsc, no ale potem opowiada nam o tym trochę płytko, gazetowo, ale też lekko i w sam raz do przeczytania w jeden ciepły, letni wieczór (marząc sobie oczywiście o błękitnej wodzie, górach, kozach i minojskich ruinach) więc może nie ma co się aż tak czepiać
Specyficzna książka, skupia się na tradycyjnym maczyzmie wyspiarzy, znacznie miej opowiadając o historii i społeczeństwie wyspy. Trochę mi tego brakowało, bo to były najlepsze elementy poprzednich książek autora.
Łatwo zawrzeć w książce wszystko, trudno tylko to, co ważne. Nie każda historia i anegdota powinny wybrzmieć w jednym dziele, polski dziadek to ciekawy wątek, ale co robi w książce o Krecie? Ciekawe, dużo się moźna dowiedzieć, niski rating za słabą selekcję opowieści.
Najsłabsza z trzech dotychczasowych książek autora. Niby jest research i rozmowy z bohaterami ale wszystko to jakieś po łebkach, posklejane na siłę. Trochę uczucie deja vu po książkach o Turcji i Cyprze, odhaczenie kolejnego miejsca. Spoko na wakacyjną lekturę ale nic więcej.
Książka która ma być reportażem z Krety, opisująca czyjeś perypetie miłosne i to w tandetny sposób, lub problemy z wychowaniem nastolatka, które mogłyby się zdarzyć w każdym innym miejscu na świecie. Rozdział o dziadku autora, który nie mial nic wspólnego z Kreta. Zwroty które maja być śmieszne a po prostu takie nie są. Kiedyś reportaże z Czarnego były dużo dużo lepsze. Wydawnictwo powinno czytać to co chce wydać.