Polska / Poland discussion

Andrzej Sapkowski
This topic is about Andrzej Sapkowski
59 views
Saga o wiedźminie Sapkowski

Comments Showing 1-16 of 16 (16 new)    post a comment »
dateUp arrow    newest »

message 1: by Mat (new)

Mat | 140 comments Kto w ogóle czyta fantasy? Z jednej strony zrobiło się nam szalenie popularne, z drugiej nadal chyba ciąży na niej odium literatury dla pryszczatych nastolatków. Czy już nie?

Kochani moi
mam kilka pytań odnośnie waszej interpretacji i odbioru Sagi o wiedźminie pióra pana Sapkowskiego. W dyskusjach, które przeglądałam, na różnych innych forach jest kilka powtarzający się wątków, które zdają się szczególnie intrygować odbiorców.

Po cholerę w tej książce tyle Legendy o Królu Arturze? (w ogóle intertekstów)

Jak interpretujecie zakończenie?

Geralt postać ciężka (nie ulegająca przemianie) czy jednak nie?

Po co w tej opowieści bajkowe Touissaint?

Po cóż Vilgefortz?

ps. Wszelkie inne uwagi na wszelkie inne tematy przyjmę z ucałowaniem rąk takoż :) Największe ucałowania daję za opinie Geralcie :)

ps2. pomożecie mi w pracy na studia.


message 2: by Irm (last edited May 14, 2012 02:48AM) (new)

Irm | 48 comments Kto w ogóle czyta fantasy? Z jednej strony zrobiło się nam szalenie popularne, z drugiej nadal chyba ciąży na niej odium literatury dla pryszczatych nastolatków. Czy już nie?


To będą stricte moje odczucia, nie poparte żadnymi badaniami etc. ;)

Wydaje mi się, że fantastykę przede wszystkim czytają ją młodzi mężczyźni - dla mojego brata (ma 27 lat) to właściwie jedyny typ literatury, po jaki sięga.

Podobnie mam wrażenie, że odium "pryszczatej" literatury nie dotyczy fantastyki już od kilku ładnych lat - przede wszystkim za sprawą bardzo dobrych polskich pozycji (Sapkowski, Pilipuk, Dukaj, Ziemiański, Piekara, Grzędowicz etc.) oraz popularności tego typu literatury na świecie, adresowanej niekoniecznie do nastolatków (np. głośna ostatnio "Gra o tron"). Na pewno duże znaczenie mają też ekranizacje, jak LOTR czy "Gra o tron" właśnie, które pokazują, że elementy fantastyczne są tylko pewnym sztafażem, że utwory te mają jak najbardziej realnych bohaterów, którzy mają jak najbardziej ludzkie słabości i zmagają się z jak najbardziej uniwersalnymi problemami.

A co do Sapkowskiego, to mogę się tylko wypowiedzieć tylko na temat zakończenia, bo samą sagę czytałam już dość dawno i nie za bardzo pamiętam szczegóły. Dla mnie wiedźmin, w świecie, w którym żył, zginął. Razem z Yennefer zostali przeniesieni do świata alternatywnego, równoległego, ale jako zaświatów bym tego nie odbierała (może dlatego, że romantyczka siedząca we mnie bardzo, bardzo nie chce, żeby Geralt zginął ;).


message 3: by Magdalena (new)

Magdalena | 47 comments Odpowiadam z zastrzeżeniem, że gnębi mnie skleroza, a Wiedźmina czytałam już parę lat temu.

"pryszczate nastolatki": nie, nie tylko. Owszem znam jednego pryszczatego, który czytał i był zachwycony, ale znam też moją mamę i kilku trzydziestoparolatków, którzy czytali i też cenili całą Sagę. Wiem, że polska fantastyka jest ceniona właśnie przez pokolenie 30+, słyszałam parę dyskusji na temat autorów typu Dukaj itd., gdzie padały słowa zachwytu nad językiem, sposobem prowadzenia historii, pomysłowością i tym, o czym wspomniała Irm - uniwersalne problemy dotyczące także naszego świata.


message 4: by Magdalena (new)

Magdalena | 47 comments "interteksty": bo wciąga się czytelnika w dialog, zmusza go do sięgnięcia po inne książki, do refleksji, czytelnik czuje się doceniony, że ktoś odwołuje się do jego wiedzy i oczytania. I chyba też po to, żeby stworzyć jakąś wartość dodaną w fantastyce, żeby wyjść poza ramy gatunku (? - to ostatnie piszę z dużym pytajnikiem).


message 5: by Magdalena (new)

Magdalena | 47 comments "Geralt ciężki": całe piękno Geralta polega na jego ciężkości, mroku, powadze, tajemnicy, rezerwie wobec innych - i stałości w swej osobowości. Zostawia to pole do popisu dla Autora, który oczywiście może stworzyć dzięki temu galerię postaci kontrastujących z Geraltem, typu Jaskier. Czy nie ulega przemianie? Dla mnie trochę ociepla się w relacji z Ciri. Na pewno nie jest to postać jednowymiarowa, bo targają nim wątpliwości (coś mi świta, że takie erotyczno-miłosne wątpliwości - mam rację?)

Wybaczcie chaos myśli (zbyt wcześnie jeszcze) i sklerozę :)


message 6: by Irm (new)

Irm | 48 comments To ja jeszcze na moment - chciałabym dodatkowo skrobnąć parę słów a propos intertekstualności "Wiedźmina". Jest ona na pewno po części zabawą, grą literacką, zarówno z tradycją, jak czytelnikiem - jego oczekiwaniami, doświadczeniami lekturowymi etc. Jest też na pewno reinterpretacją, próbą odczytania na nowo znanych historii (o Pięknej i Bestii, Małej Syrence czy Królu Arturze). Można też obecność licznych odniesień do innych tekstów kultury (np. legendy o Królu Arturze) potraktować jako próbę mocniejszego osadzenia sagi w średniowieczu, jak i stworzenia z wielu światów fantastycznych (poszczególnych baśni, legend, historii etc.) jednego (ew. znalezienia przestrzeni, w której światy te się zazębiają).

PS Mat, widziałam, że książkę Kaczor o wiedźminie czytałaś, ale jest jeszcze taka pozycja (nie wiem, czy znasz, może Ci się przyda): "Polska literatura fantastyczna. Interpretacje" i w niej ostatnio rozdział poświęcony jest Sapkowskiemu właśnie (http://www.wydawnictwoumk.pl/prod_607...).


message 7: by Katarzyna (new)

Katarzyna | 87 comments Touissaint, Vilgefortz - Mat ja w ogóle nie wiem o czym Ty piszesz, tak jak wspominałam Wiedźmina czytałam 10 lat temu.

Interteksty - czy masz na myśli cytaty, które rozpoczynają rozdziały? Jeżeli tak, to dla mnie to był świetny pomysł. Taka zabawa z czytelnikiem - oddziel cytaty z istniejących dzieł od tych autorstwo A. Sapkowskiego. Taki żart. Najbardziej lubiłam pamiętam cytaty z Bruno Bettelheima, pewnie dlatego, że miałam w międzyczasie na studiach historię literatury dla dzieci, a tu znane fragmenty w nowym kontekście :)

Co do Geralda to spytałam męża, bo ja już nie pamiętam. Powiedział, że tak i owszem ulega przemianie - ma coraz większe opory przed zabijaniem.

Zakończenie - bardzo kiepskie zagranie ze strony autora: mam już dość swojego bohatera, to go zabiję i to w beznadziejny sposób. Moim zdaniem zresztą ostatni tom jest bardzo słaby. Czuć, że pan Sapkowski chciał już to skończyć, jak najszybciej. I dodajmy zupełnie bez sensu. W jednym z tomów opowiadań jest alternatywna wersja zakończenia, a samo opowiadanie jest o weselu Geralda z Yennefer. Problem jest tylko taki, że to opowiadanie powstało przed ostatnim tomem sagi. Szkoda, że w końcu Sapkowski z zrezygnował z takiego zakończenia.

Wiedźmin to było pierwsze fantasy jakie czytałam w życiu. Wcześniej uważałam: fantasy - ee to dla małolatów i bez sensu i w ogóle. Aż jeden z moich kolegów spytał: - Ok, ale coś w ogóle czytałaś? Następnego dnia przyniósł mi opowiadania Sapkowskiego. Potem już poszło szybko. Kolejny kolega "zaraził" mnie Pratchettem, a mój mąż "Gene Wolfe". Ostatnio zauważyłam jednak, że coraz chętniej sięgam jednak po science-fiction.

Zresztą co do lektur uważanych za niepoważne - jestem fanką komiksów, a to dopiero jest rodzaj literatury zepchniętej z salonów :)


message 8: by Magdalena (new)

Magdalena | 47 comments Julka, miło pocieszać się, że nie jestem jedyna ze sklerozą książkową... ja też zamarłam, gdy zobaczyłam nazwy Touissant i Vilgefortz :)

Pociągnę temat odium dla pryszczatych i spychania fantasy (i komiksów) z salonów: a czy nie jest trochę tak, że w ogóle w Polsce panuje jakieś takie ogólne przekonanie, że książka powinna być ciężka i niestrawna, żeby można uznać ją za "dobrą" literaturę i się nią pochwalić na salonach? ;) W wielu recenzjach przewija się wniosek: "czytało się za dobrze/za przyjemnie/za łatwo czyli książka-chłam".

I może to trochę odnosi się do Wiedźmina - za dobrze się czyta, żeby doceniły go salony...


message 9: by Mat (last edited May 20, 2012 06:58AM) (new)

Mat | 140 comments Irm
Irm wrote: "Jest ona na pewno po części zabawą, grą literacką, zarówno z tradycją, jak czytelnikiem - jego oczekiwaniami, doświadczeniami lekturowymi etc. Jest też na pewno reinterpretacją, próbą odczytania na nowo znanych historii (o Pięknej i Bestii, Małej Syrence czy Królu Arturze). Można też obecność licznych odniesień do innych tekstów kultury (np. legendy o Królu Arturze) potraktować jako próbę mocniejszego osadzenia sagi w średniowieczu, jak i stworzenia z wielu światów fantastycznych (poszczególnych baśni, legend, historii etc.) jednego (ew. znalezienia przestrzeni, w której światy te się zazębiają)."

Bardzo bliska jest mi taka interpretacja, ale gdyby to pociągnąć dalej?
Intertekstualność nie obejmuje tylko fantasy(nawet jeżeli kontrowersyjnie zaliczymy tam Sen nocy Letniej Szekspira ;))i średniowiecza ale też Biblię, pierwsze polskie zdanie, Ballady Mickiewicza, Cervantesa, historię.
Jeżeli Sapkowski proponuje wizję panliteratury, Opowieści jako takiej przetwarzanej na tysiąc sposobów, ale zawsze archetypicznej Opowieści wpisanej w bycie człowiekiem i potrzebę tworzenia historii? Eliade napisał, że powieść popularna to zdegradowany mit, a może każda opowieść to zdegradowany archetypiczny mit?

Julio
Julka wrote: "Interteksty - czy masz na myśli cytaty, które rozpoczynają rozdziały?"
Nie do końca a raczej nie tylko - słowo, którego Ci brakowało to motta :) Interteksty czyli odwołani do innych dzieł zwykle niesygnalizowane np. Jaskrowe "Daj ja pobruczę a ty skocz po piwo" albo umieszczenia Auberona jako króla Olch - Szekpir i Goethe (+ Dziki Gon - Goethe, lud olch)


Julka wrote: "Zakończenie - bardzo kiepskie zagranie ze strony autora: mam już dość swojego bohatera, to go zabiję i to w beznadziejny sposób. Moim zdaniem zresztą ostatni tom jest bardzo słaby. Czuć, że pan Sapkowski chciał już to skończyć, jak najszybciej. I dodajmy zupełnie bez sensu. W jednym z tomów opowiadań jest alternatywna wersja zakończenia, a samo opowiadanie jest o weselu Geralda z Yennefer. Problem jest tylko taki, że to opowiadanie powstało przed ostatnim tomem sagi. Szkoda, że w końcu Sapkowski z zrezygnował z takiego zakończenia."

Nie zgodzę się z tobą zupełnie, według mnie zakończenie jest świetne, przemyślane, inteligentne i nie mogło być inne - jego zaskakująca forma

Gdyby Sapkowski chciał po prostu skończyć książkę, bo znudził się bohaterem to czy nie łatwiej byłoby to zrobić 100 stron wcześniej po "ostatecznej bitwie z głównym Złym"?



Magdaleno :
Wydaje mi się, że masz dużo racji - po pierwsze literatura poczytna nie może być ambitna - no bo jak to, przecież albo się dobrze czyta albo jest mądre. Do PRAWDZIWEJ-MĄDROŚCI dojdziesz tylko przez katowanie się Żeromskim (o zgrozo!) i biczowanie.
Jak z jedzeniem albo smaczne albo zdrowe ;)


Na pocieszenie - jest trochę profesorów, którzy Sapkowskiego cenią (np. prof. Lichański - bardzo entuzjastyczne opinie) i będzie ich więcej (trzy prace doktorskie o wiedźminie czytałam z czego dwie świetne, jedna dość płaska) więc chyba ta kultura popularna nieco się nam odczarowuje. Od tego roku jest też na UW na polonistyce wykład z kultury popularnej, co też jest sygnałem, że trochę się zmienia na lepsze.

ps. Irm nie znałam tej książki, jestem Ci bardzo wdzięczna za nią! Teraz czytam szalenie ciekawą pracę doktorską na temat związków Wiedźmina z mitem arturiańskim, ale w poniedziałek lecę po tę książkę mam nadzieję, że nikt mi jej nie zgarnie :)


Dziękuję kochane za wszelkie wypowiedzi, nadal przyjmuje każde wasze słowo z ucałowaniem rąk :)


message 10: by Katarzyna (last edited May 22, 2012 09:18AM) (new)

Katarzyna | 87 comments "Jeżeli Sapkowski proponuje wizję panliteratury, Opowieści jako takiej przetwarzanej na tysiąc sposobów, ale zawsze archetypicznej Opowieści wpisanej w bycie człowiekiem i potrzebę tworzenia historii?" - Mat chyba wszystkich wystraszyłaś ;) Mnie na pewno.

Przy okazji: a czytałaś to: Mitologie Andrzeja Sapkowskiego / Elżbieta Żukowska. Gdańsk : Gdański Klub Fantastyki, 2011. (Anatomia Fantastyki ; 17)?


message 11: by Paweł (new)

Paweł | 2 comments Dlugo sie zabieralem, ale skoro caluje...

Kto czyta? Stawiaj bardziej ogolne pytania, bedzie jeszcze weselej. Niemniej fantasy imho wyszlo z getta Conana i Xeny (tak, wiem, serial, ale sens zachowany), moze zawierac wszystko, co zawiera obecnie (tfu!) mainstream, a przy tym nie zapomnialo o tym, ze czytelnika trzeba zainteresowac.
Slowem - fantasy czytaja niemal wszyscy, ktorzy czytaja ogolnie. Z tekstami "skoncz czytac te glupoty" rozprawiam sie raczej szybko proszac o lekture paru "fantasy", jak do tej pory dziala bez pudla. Ale ja mam ogarnietych znajomych.

Gdybys naprawde chciala wiedziec "po co interteksty?" - spytalbys autora. Niestety Sapek jest bucem, a pytasz nas, wiec pragniesz mentalnego flow i gdybania. Nie pomoge, niestety. Doszukiwanie sie ukrytego sensu i niesamowitej glebi intelektualnej w sprawnie napisanej rozrywce to onanizm intelektualny. Czemu? Bo Sapek od poczatku czerpie skad tylko sie dalo i wychodzi mu to zgrabnie, wiec w koncu wzial na warsztat i legendy arturianskie.
Toussaint - moje pierwsze skojarzenie to Bretonia z uniwersum warhammera, w wolnej chwili mozesz przejrzec armybooki i mapy, naprawde zgrabnie sie wpisuje. Byc moze zrobil je jeszcze bardziej bajkowe by jakos zrownowazyc druga czesc ostatniego tomu, brudna, krwawa etc, etc.

Zakonczenie? "Zabili go i uciekl". Zamordowania Geralta, Yen lub Ciri by mu fandom nie wybaczyl, "zyli dlugo i szczesliwie" prowokuje u mnie wymioty i nie pasuje do uniwersum, wiec wybral wyjscie nudne i bezpieczne - cliffhanger. Zostawil sobie ewidentna furtke by kontynuowac historie Ciri, a nawet Geralta i Yen jesli przypadkiem poczuje wene lub kasy zabraknie. W koncu sporo osob w okolicy 30stki wychowalo sie na wiedzminie, sam pewnie bym kupil. Niemniej nadal zakonczenie jest denna, nudna ucieczka.

Geralt imho nie ulega przemianie, on we wszystkim sie waha i daje sie prowadzic jak marionetka. Cokolwiek postanowi, to chwile pozniej rzuci "ostatni raz" i tak do konca - vide ostatnia walka. Czy tak skonstruowana postac w ogole moze sie zmienic? Watpie.

Po co Vilgefortz? Zartujesz sobie ze mnie... glowny plot bez Vilgefortza traci caly sens. Do tego arcyciekawa postac, zrodlo wielu fenomenalnych cytatow - "Wiedz, że dziś, tu, na zamku Stygga, wysikałeś się pod huragan". Zly do szpiku kosci, ale to inteligentne zlo, w przeciwienstwie do "nie-do-konca-zlego Emhyra" (swoja droga szczyt bezsensu) czy generalnie neutralnej Lozy. Egoistyczne, potezne, inteligentne zlo, archenemy i tak dalej... Po co? Must have. Tez chce takiego.

"Jeżeli Sapkowski proponuje wizję panliteratury... (...)". Seriously? Sapkowski proponuje swietna rozrywke bez wiekszego wysilku intelektualnego, ale tez nie calkowicie plytka, plaska i pozbawiona tresci. Doskonale napisana, wciagajaca, swietna rozrywke. Wszelkie interpretacje z gatunku "co oznacza scena w bibliotece Toussaint, gdy Geralt i Fringilla kochaja sie na zakurzonych tomach pelnych niesamowitej na owczesne czasy wiedzy?" to onanizm intelektualny prowadzacy do zachwytu nad wlasna glebia interpretacji, ktora kolo autora nawet nie stala.

Pewnie po takim poscie z tego calowania, chocby i rak, nic nie wyjdzie, ale mam nadzieje, ze pomoglem.


message 12: by Magdalena (new)

Magdalena | 47 comments eee, to może ja wtrącę parę groszy ;)

Pisarz pisze dzieło.
Z różnych pobudek.
Z jakąś wizją.
Albo bez wizji, tylko na kacu.
Albo z głodu.
Albo z nudy.

Ludzie dzieło czytają.
Myślą sobie, co chcą.
Bo takie ich prawo.

Ludzie idą na literaturoznawstwo.
Tyż czytają dzieło(a).
Myślą sobie, co chcą.
Bo takie ich prawo.
No i potem jeszcze przeleją te myśli na papier.

Ergo: onanizuje się każdy czytelnik każdej książk, tylko że literaturoznawcy czasem skapnie na kartkę.


message 13: by Mat (last edited May 27, 2012 05:28PM) (new)

Mat | 140 comments W pytaniu kto czyta chodzi mi o żywotność stereotypu - dlatego jest takie ogólne, mam przypuszczenie, że działa(ł?) tu nieco mechanizm seriali - wszyscy oglądają ale nikt nie przyznaje sie do bycia targetem :)

Po pierwsze ja nie chcę tutaj odkryć najprawdziwszej prawdziwej prawdy z TYCH prawd - interesuje mnie opinia odbiorców, bo odbiorców dotyczy moja praca - nie spytam więc autora spytam was, nie pragne mentalnego flow i gdybania, pragnę dowiedzieć się jak to widzą inni, bo dla mnie książka rodzi się w akcje lektury. Twoja, jak zawsze subtelna, analiza intelektualna moich postępowań jest, jak zwykle, nietrafna. Po raz kolejny - nie imputuj.
Co do zakończenia - nie zgadzam się zupełnie, dlaczego? a to kilka postów wyżej pisałam Julii - jeśli będziesz chciał przeczytasz :)

Też uważam, że Vilgefortz jest niezbędny i całkowicie archetypiczny (imho - klasyczny Cień Jungowski), ale ciekawi mnie czemu Emhyr jest bez sensu?

Zostawiam na koniec, bo po pierwsze stąpnąłeś po moich odciskach próbując mnie urazić, po drugie to dyskusja bardziej światopoglądowa (literaturopoglądowa?)

Twoje wnioski mogą wynikać z:
1. Uznawania za pewnik, że Sapkowski = kultura pop = czysta rozrywka, wszelkie interpretowanie to onanizm intelektualny, nie ma sensu. Ergo bazowania na stereotypie (chyba najlepsze byłoby angielskie preconception)

2. Toku myślenia w typie: Ja nie widzę w tym sensu - a jeśli ja go nie widzę, to znaczy, że go nie ma i basta. Ergo jestem nieomylny.

Nie specjalnie widzę inną opcję (podejrzewam Cie o bramkę numer dwa). Moje wnioskowanie wynika z analizy książki, wypowiedzi Sapkowskiego i jego prac poza-wiedźmińskich, chodzi mi dokładnie o świetny esej o Królu Arturze, zawierający interpretację mitu. Co do wypowiedzi bardziej bezpośrednich - w artykule Piróg albo Nie ma złota w Szarych Górach Sapkowski pisze, między innymi, o prozie Pani Le Guin, znów użyję magicznego słowa-klucza, interpretując ją jako "głęboka alegorię" i opowieść archetypiczną. Myślę, że to w zupełności obala przyjęty pewnik - fantasy nie nadaje się do interpretacji i Sapkowski traktuje ją tylko jak czczą rozrywkę bez znaczenia. A co do drugiej ścieżki - arogancja nie jest sexi - quoting Irene "Brainy is sexi" ;)

Inną sprawą jest fakt postrzegania świata i zdarzeń, który ma wpływ na konstrukcje powieści a świadome zabiegi autora konstruującego świat. Jeśli mówię, że widzę tam wizję "pan-opowieśc"i, to nie musi znaczyć (choć imho to zabieg świadomy - znów moje podejrzenie jedną noga stoi w artykule), że autor usiadł i pomyślał " ha! wrzucę to w pan-opowieść, będzie dużo archetypów!" a raczej w pewną wizję ukształtowaną w głowie i realizowaną mniej lub bardziej świadomie w trakcie tworzenia. Trochę na takiej zasadzie, na jakiej opowieść popularna to zdegradowany mit wg. Eliade.

Ja wiem, nie ma nic bardziej upokarzającego niż interpretowanie - można przeintelektualizować, pomylić się, wyciągnąć wnioski idące w złą stronę albo za daleko - reasumując zrobić z siebie idiotę. Lepiej być naiwnym czytelnikiem - taki pomylić sie nie może, tylko jak dla mnie za dużo można stracić.
Zawsze lubiłam figurę trefnisia i chyba przez to nie zrezygnuję z interpretowania, mimo tak łatwego zarzucania śmieszności.

Pomogłeś, ale fajnie byłoby, gdybyś rozwinął Emhyra jeszcze.

ps. jestem zwolennikiem interpretacji, która nie musi stać koło autora, ale musi być zgodna z treścią książki.

@Magdaleno
Ergo: onanizuje się każdy czytelnik każdej książk, tylko że literaturoznawcy czasem skapnie na kartkę.

Będę cytować to wszędzie i wszystkim, jestem oficjalnie olśniona :)


message 14: by Magdalena (new)

Magdalena | 47 comments a w swojej pracy mgr też zacytujesz? hahahahahahahaha :))))


message 15: by Paweł (new)

Paweł | 2 comments @Mat
Co do stereotypu, to imho wywodzil sie raczej od hard sci fi - o ile ciezko mi starsze dziela czytac bez wiecznego skrzywienia, to musze przyznac, ze pisanie sci fi wymaga ogromnej wiedzy z najrozniejszych dziedzin. Skonstruowanie wiarygodnego spoleczenstwa, wiarygodnej techniki etc, etc - wymaga ogromnej wizji, warsztatu nie tylko pisarskiego, wymaga calych godzin spedzonych na samym konstruowaniu swiata i doklsztalcaniu sie w tych dziedzinach.
Analogicznie - czytanie takich ksiazek i docenienie wysilku autora wymaga rownie ogromnej wiedzy. Zeby nie wybiegac za daleko - fizycy przyznaja, ze na nasz obecny stan wiedzy ksiazki Webera z uniwersum HH (okolice 4 tysiaclecia) sa w pelni trafne, teoretyczne modele broni, statkow czy modele bitew kosmicznych - tak moga wygladac. Nie ma steku bzdur ze starych warsow, jest twarda technologia i fizyka. Ksiazki sa pelne obliczen, podawanych przyspieszen, odleglosci w dziesiatkach milionow kilometrow... i odniosly spory, takze komercyjny sukces.
Dlatego imho fantasy bylo traktowane jako biedny brat przez pryzmat Howarda czy Tolkiena, bez zadnego backgroundu, umocowania jakiegokolwiek, wizji rozwoju... "puff i sa". Choc akurat Tolkien sobie z tym poradzil, ale sens zachowany - fantasy nawet przez czytelnikow fantasy czytajacych takze sci fi bylo tym "gorszym, glupszym i biedniejszym" bratem. To jakim mialy byc dla reszty swiata? ;]

Zakonczenie - kto tu komu imputuje? Przeczytalem to, co napisalas, ale sie zwyczajnie nie zgadzam. Zeby nie byc goloslownym, rozbiore to:
"Nie zgodzę się z tobą zupełnie, według mnie zakończenie jest świetne, przemyślane, inteligentne i nie mogło być inne - jego zaskakująca forma"
Przepraszam, gdzie? Uzasadnienie czemu tak uwazasz mogloby mi pomoc zrozumiec skad takie entuzjastyczne podejscie.
Co do "zaskakujacej formy" - zatrzymalas sie na chwile w trakcie lektury i spytalas sie siebie "jak to sie skonczy?" Ja tak. Doszedlem do wniosku, ze ani ich nie zabije, ani im nie pozwoli na "zyli dlugo i szczesliwie". Zostaje mu ta jedna, jedyna opcja, ktorej uzyl i w zaden sposob nie jest zaskakujaco, nie jest inteligentnie, a jesli jest przemyslane, to tego nie widze.

"Gdyby Sapkowski chciał po prostu skończyć książkę, bo znudził się bohaterem to czy nie łatwiej byłoby to zrobić 100 stron wcześniej po "ostatecznej bitwie z głównym Złym"?"
Skonczyc ksiazke musial. To jest fakt. Geralt pokonal glownego zlego - tego wymagala konwencja. Odzyskal swoja kobiete, odzyskal corke - again, wszystko latwe do przewidzenia i wpisujace sie w konwencje. A skoro nie zlamal konwencji, a ksiazke skonczyc musial, to ja skonczyl w taki sposob, ktory nie rozwiazuje niczego, zostawia mase otwartych drzwi i pytan bez odpowiedzi.
Jesli nie nazwiesz tego ucieczka przez cliffhanger, to jak inaczej?
Slowem - rozwin swoj poglad, bo chwilowo jest dla mnie nie tylko bledny, jest po prostu niewytlumaczalny, a ja nie lubie czegos nie rozumiec.

Mozesz mi zarzucac wiele, ale nie to, ze celowo probowalem Cie urazic i "stapac po odciskach". Jesli tak to odebralas, to przyjmij szczere przeprosiny.

Ladnie rozrysowalas dwie bramki, ale zaskocze Cie - nie uwazam sie za nieomylnego. Po to tu prezentuje swoje poglady, by ktos mogl mi wykazac gdzie sie myle - przekonujac mnie argumentami. Niestety - jestem gotow na obrone mojego toku myslenia i dopoki ktos mnie nie przekona, to swojego zdania bronie. Nie dlatego, ze jestem nieomylny lub "bo jest moje", ale dlatego, ze ma dla mnie najwiecej sensu. A bronie zazarcie i zawziecie, moze stad wynika wrazenie arogancji. Wole okreslenie "pewnosc siebie".
Po tym krotkim dizzklajmerze - przyznaje, ze nie czytalem tych tekstow, ale w swoim ataku zapedzilas sie za daleko - pisalem w koncu, ze:
"Sapkowski proponuje swietna rozrywke bez wiekszego wysilku intelektualnego, ale tez nie calkowicie plytka, plaska i pozbawiona tresci."
To, co napisalem po przecinku - obala probe imputowania mi, ze:
"fantasy nie nadaje się do interpretacji i Sapkowski traktuje ją tylko jak czczą rozrywkę bez znaczenia."
To raz.
Dwa - ja stoje na stanowisku, ze interpretowac mozna, ale istnieje mozliwosc zapedzenia sie za daleko w dywagacjach. Jesli tak nie uwazasz, to nie mamy wspolnego punktu w tej rozmowie.
Wrocmy do tych nieszczesnych, znienawidzonych przeze mnie starych warsow - bez problemu akceptuje ta historie jako ponadczasowa walke dobra ze zlem, oraz wiele mniejszych interpretacji dotyczacych, nomen omen, stosunkow w rodzinie czy rosnacej odpowiedzialnosci wraz z rosnaca wiedza i wladza. To jest dla mnie normalne, sensowne i nie krytykuje.
Znam takze osoby wychwalajace stare warsy za doskonala analize przyszlosci rasy ludzkiej w kosmosie, ich stosunkow z innymi rasami (pozycja dominujaca, ofc), za "emocjonujaca wizje miasta na drzewach i spolecznosci wookiech jako idealu ekologicznego trybu zycia zgodnego z natura i natura czlowieka" - kto czytal trylogie Zahna, ten po znalezieniu szczeki wybuchnie szczerym smiechem. Te wszystkie "analizy" to gora lodowa zjawiska, ktore nazywam onanizmem intelektualnym.
W wiedzminie mozemy interpretowac calkiem sporo, ale te wszystkie analogie, podteksty czy odniesienia autora nie sa zbyt trudne do rozszyfrowania. Loza debatujaca nad pomieszczeniem, w ktorym wyglad nowego swiata "ustalaja" krolowie, pogrom nieludzi, wydanie oficerow Vrihedd - Tak.
Arcyglebokie rozwazania nad sensem istnienia Toussaint, wplywu Zerrikanii na sytuacje polityczna w Kaedwen w kontekscie konfliktu w Iraku czy kontekstowa analiza Aen Elle Sapkowskiego vs dziela Goethe we wspolczesnej ekranizacji - Nie.

Tak, celowo redukuje do absurdu, ale problem zostaje. Masz z czym dyskutowac jesli sie nie zgadzasz, zapraszam :)

Nastepny akapit - przyznalem sie juz do nieznajomosci tego wywiadu, wiec przymuje, ze masz racje, niemniej ja zwyczajnie tego w "Wiedzminie" nie dostrzegam.
Zakladajac, ze masz racje - autora imho zgubila konwencja. Ogromnego przeskoku wymaga traktowanie Piecioksiegu jako owej panopowiesci, gdzie wszystko jest alegoria pozwalajaca na rejs na glebokie wody interpretacji, wlasciwie cala sage musialbym przeczytac jeszcze raz z takim nastawieniem. Tyle tylko, ze skoro konwencja zabija probe takiego postrzegania, latka "fantasy" zabija ogromne grono czytelnikow gotowych na owa pan-opowiesc, ale stroniacych sie od fantasy, a zadne powazne, realne uniwersum nie udzwigneloby ciezaru owej pan-opowiesci, to mamy zamkniete kolo bez wyjscia.
Rozumiem, ze w Twoim mniemaniu jedyny wyjsciem jest zdjecie z fantasy odium pryszczatych nastolatkow, by ludzie zdolni docenic ogrom powiesci chcieli siegnac po cokolwiek oznaczonega ta latka?
Malo prawdopodobne. Niemniej - ciekawe i stawia natychmiast z setke nowych pytan, ktore pozwole sobie odlozyc na pozniej. Na razie odpisz tylko czy o to Ci chodzi, czy tym razem sam zagalopowalem sie w pogoni za Twoim tokiem myslenia.

Z robieniem z siebie idioty, jak dobrze wiesz, nie mam najmniejszego problemu. Sek w tym, ze jest czas i miejsce, sa w koncu bardziej nadajace sie do tego ksiazki. Sa i mniej. Nadal nie jestem przekonany co do slusznosci zaliczania "Piecioksiegu" do tych pierwszych, bo choc odniesien, alegorii i intertekstow w tekscie jest masa, to niemal wszystkie sa podane na tacy i bardzo proste do rozszyfrowania, a w dodatku w wiekszosci bawia. Autor po prostu nie daje mi mozliwosci podazenia za nim i za jego alegoria, autor niemal natychmiast prezentuje pointe w jednoznacznej wersji. Zeby nie byc goloslownym - jak mozna inaczej interpretowac rzez nieludzi w wyzimie, istnienie lozy czy lud olch? Od razu w mojej glowie pojawiaja sie slowa-klucze "rasizm, masoni/zydzi, goethe". Tak jest przez cala ksiazke.

Emhyr - ktos, kto twardo stapa po ziemi i punkt po punkcie realizuje WIELKI PLAN PRZEJECIA WLADZY - w kluczowym momencie tak po prostu, bez slowa, odpuszcza? Do tego momentu ta postac jest niezle skonstruowana. Ale tutaj...? "Bialy plomien tanczacy na kurhanach wrogow"! Morderca wlasnej zony, wykorzystujacy kazda mozliwa pomoc, w tym Vilgefortza - z pelna swiadomoscia kim on jest. Skonsolidowal wladze majac przeciw sobie szlachte, przewodzil cesarstwu, wywolal wojne na skale nieznana dotychczas - wszystko dla zdobycia Ciri i syna, ktory bedzie wladal calym swiatem. Przy pelnej swiadomosci, ze byc moze i niejednym.
Potem Sapkowski raz pokazuje jego "ludzka" twarz przy rozmowie z podstawiona Ciri, a nastepnie tak po prostu wymysla, ze Emhyr van Emreis rezygnuje z celu, dla ktorego poswiecil wszystko. Majac gotowa Ciri i zero problemow z Geraltem/Yen, majac wszystko pod kontrola, ze swiadomoscia, ze corka bedzie bezpieczna i moze kiedys szczesliwa, a ich syn bedzie wladal calym swiatem - daje se siana. Ludzie... litosci!
No tak, przepraszam, zapomnialem, ze taki scenariusz nie pasuje do zaplanowanego cliffhangera, za to definitywnie zamyka sage. No to co? No to spieprzmy jeszcze Emhyra. Zal...

Odnosnie Twojego ps - odpowiednio bystra osoba moze dopasowac niemal kazda interpretacje do niemal kazdej ksiazki. Jesli znajduje w tym przyjemnosc, to jej sprawa, ale gloryfikowanie tego wykracza poza moja zdolnosc akceptacji.

@Magdalena
Musze sie zgodzic. Natomiast nie jestem do konca przekonany czy prezentowanie kartki pokrytej efektami tego kapania jest powodem do dumy ;)


message 16: by Mat (last edited May 31, 2012 01:13PM) (new)

Mat | 140 comments @Magdaleno twoje zdanie byłoby mottem, gdyby nie to, że uprzedził Cię Gombrowicz :(



Pojawia się kilka wątków i myślę, że warto to rozdzielić.

Swoista etykieta dyskusji
Postuluję koniec z imputencją :) Żadnego "gdybyś naprawdę chciała wiedzieć...", żadnego wmawiania, że uprawiam "onanizm intelektualny prowadzacy do zachwytu nad wlasna glebia interpretacji, ktora kolo autora nawet nie stala." Ze swojej strony postaram się też odejśc od wszlekich ad personam, ad hominem i inszych inszości.
I proszę o jeszcze jedno - nie pisz proszę, że coś jest bzdurą, że pogląd jest błędny, jeśli dodajesz, że go nie rozumiesz, albo jest niejasny- najpierw zapytaj i daj mi go uzasadnić. Potem dopiero go całkiem odrzuć, zaakceptuj, albo uznaj za sensowny, ale nieprzekonujący Ciebie. Oczywiście też będę próbowała się stosować.
Dla mnie atmosfera dyskusji jest po prostu ważna.


Rozmowa o Sapkowskim i o Sadze... przeplata się z dyskusją o interpretacji i jej możliwym zakresie. Spróbuję wyłuskać ten drugi wątek i ustalić podstawy metodologiczne - bo inaczej trudno będzie nam na planie węższym dojść do jakichkolwiek wniosków.

Ogólnie:
tu był jakiś dłuższy wywód na temat mojego pojmowania interpretacji, granic etc. ale doszłam do wniosku, że na tym etapie on nie ma sensu - na razie chciałabym zrozumieć czym wg. Ciebie w takim razie jest interpretacja? I jak mniej więcej zakreślić granice gdzie przebiega sensownie a gdzie już jest godną potępienia zabawą. (redukcja ad absurdum nie pomaga mi w zobaczeniu granicy). Problem polega na tym, że w tym względzie jestem patologicznie "skażona" studiami.


Konkretnie - Sagowo
Wersja dla słabszych tego wywodu:
"Geralt pokonal glownego zlego - tego wymagala konwencja. Odzyskal swoja kobiete, odzyskal corke - again, wszystko latwe do przewidzenia i wpisujace sie w konwencje. A skoro nie zlamal konwencji, a ksiazke skonczyc musial, to ja skonczyl w taki sposob, ktory nie rozwiazuje niczego, zostawia mase otwartych drzwi i pytan bez odpowiedzi. " - Nie rozumiem: czemu odrzucasz opcje zakończenia konwencjonalnego z góry, czemu nie mógł zakończyć tak, żeby rozwiązać i w sumie jakie otwarte drzwi pozostawił w głównym wątku? (pobocznych politycznych nie liczę - jasne, że nie mógł skończyć świata)

Z robieniem z siebie idioty, jak dobrze wiesz, nie mam najmniejszego problemu. Sek w tym, ze jest czas i miejsce, sa w koncu bardziej nadajace sie do tego ksiazki. Sa i mniej. Nadal nie jestem przekonany co do slusznosci zaliczania "Piecioksiegu" do tych pierwszych, bo choc odniesien, alegorii i intertekstow w tekscie jest masa, to niemal wszystkie sa podane na tacy i bardzo proste do rozszyfrowania, a w dodatku w wiekszosci bawia. Autor po prostu nie daje mi mozliwosci podazenia za nim i za jego alegoria, autor niemal natychmiast prezentuje pointe w jednoznacznej wersji. Zeby nie byc goloslownym - jak mozna inaczej interpretowac rzez nieludzi w wyzimie, istnienie lozy czy lud olch? Od razu w mojej glowie pojawiaja sie slowa-klucze "rasizm, masoni/zydzi, goethe". Tak jest przez cala ksiazke.

Z uwag o Emhyrze wydaje mi się, że przemawia przez Ciebie wizja, ze Sapkowski pisał "z placa" bez planu Sagę.
ps. Pan - opowieść w zupełnie innym sensie terminowym użyłam, mea culpa był to skrót myślowy, przyznaję raczej niejasny dla tych którzy nie siedzą mi w głowie :) Wyjaśnię po nadaniu mi praw do interpretowania :)
ps. Nie zgadzam się, że badacze nie sięgają po fantasy - sięgają, między innymi po Sapkowskiego (i to bardzo dobrzy - patrz prof. Lichański) więc łatka fantasy nie chroni ;) przed zakusami literaturoznawców :) ergo to zaczarowane koło już poważnie nadpróchniało.

ps2. zobacz jak krótko i konkretnie!


back to top